Blue Ruin 16 września 20:30

Blue Ruin 127763300

Czas trwania 92 min
Gatunek thriller
Reżyseria Jeremy Saulnier
Dystrybutor Gutek Film
Premiery kinowe   Polska 22 sierpień 2014
Świat 17 maj 2013
Opis

Klasyczny film z zemstą w tle.
Tajemniczy mężczyzna wraca w rodzinne
strony by dokonać zemsty

Są w tym filmie momenty wzruszającej dobroci, mądrej komedii, brutalnej przemocy i zaskakującego napięcia, kiedy czekamy co wydarzy się dalej? A do tego „Blue Ruin” wygląda po prostu pięknie. Wyjątkowy, wciągający i porywający film. Tiny Mix Tapes

pełny opis

Niektórych rzeczy nie da się zapomnieć. Niektóre rzeczy nie dają zapomnieć o sobie. Dwight Evans (Macon Blair) mieszka na plaży w swoim starym samochodzie i jest samotnikiem z wyboru. Jego spokojne życie z dala od cywilizacji zostaje jednak brutalnie zakłócone. Pod wpływem szokującej informacji będzie musiał wrócić do domu swojego dzieciństwa, by chronić bliskich przed śmiertelnym zagrożeniem. Demony mrocznej przeszłości zmienią tego na co dzień delikatnego człowieka w mściciela, dokonującego aktu zemsty za zbrodnię, która rozbiła jego rodzinę… „Blue Ruin” to dzieło dwóch szkolnych przyjaciół, którzy pieniądze na produkcję zebrali dzięki portalowi Kickstarter, gdzie zachwyceni pomysłem internauci zrzucili się na budżet. Jego światowa premiera miała natomiast miejsce w oficjalnej selekcji festiwalu w Cannes, skąd film wyjechał z nagrodą przyznaną przez międzynarodową krytykę. Opowiedziany za pomocą hipnotycznych obrazów, trzymający w napięciu, które chwilami trudno znieść, „Blue Ruin” wpisuję się w tradycje najlepszych amerykańskich thrillerów, takich jak „Nędzne psy” Sama Peckinpaha, czy „Pojedynek na szosie” Stevena Spielberga. Film wprowadziła do amerykańskich kin legendarna firma braci Weinstein, a w recenzjach towarzyszących premierze nie szczędzono słów uznania młodemu reżyserowi Jeremiemu Saulnierowi, podkreślając, że jego film łączy „humor rodem z kina braci Coen z wystylizowana przemocą z filmów Tarantino”.

monitor32zwiastun

YouTube Preview Image

camera32galeria


Blue Ruin (7)

Jeremy Saulnier 

urodził się i wychowywał w Alexandrii w stanie
Virginia. Studiowałw nowojorskiej Tisch School
of Arts, a obecniejest reżyserem i operatorem.
Wyreżyserował i zrobił zdjęcia do nagradzanego
krótkometrażowego filmu „Crabwalk” oraz do
kultowej komedii-horroru „Murder Party”. J
ako operator pracował przy „Septien” pokazywanym
na festiwalach w Rotterdamie i Sundance oraz przy
filmach Matthew Porterfielda: „Hamilton”, „Putty Hill”
, „I Used To Be Darker”.

WYWIAD Z REŻYSEREM

Czy mógłbyś wyjaśnić znaczenie tytułu twojego filmu?

Mówienie o własnym filmie jest dużo trudniejsze niż zrobienie go. Pomimo, że jest on

przesiąknięty atmosferą przemocy nie chciałem, żeby tytuł sugerował kino „dla twardzieli”. „Blue

Ruin” można odczytywać dosłownie – to Atlantic Ocean, przerdzewiały samochód bohatera – ale

też jako specyficzny opis nastroju, jaki panuje w filmie. Ta fraza oznacza też „klęskę”, więc ten

tytuł pasował mi, bo działa na kilku poziomach.

Udało ci się połączyć pełen napięcia thriller z fragmentami autentycznie zabawnymi oraz z

opowieścią o rodzinnej lojalności, żalu i zemście. Czy trudno było osiągnąć tę delikatną

równowagę, jaka jest między tymi elementami w Twoim filmie?

Dla mnie to film bardzo osobisty, ale wierzę też, że dzieła bronią się same, bez kontekstu, który im

towarzyszy. Więc nawet jeśli inspiracją dla mnie podczas jego powstawania był skomplikowany

węzeł emocji i przemyśleń dotyczących śmiertelności, religii, rodziny, czy amerykańskiej kultury,

to na planie starałem się być maksymalnie skoncentrowany na tym, by jak najlepiej opowiedzieć

historię. Ten film nie jest moją terapią, to nie jest głos zabrany w jakiejś sprawie – chciałem po

prostu sprawić publiczności frajdę.

Jeśli mi się to udało to dlatego, że pozostałem wierny niezwykłemu bohaterowi, Dwightowi

Evansowi. Umieściłem go w dość typowej historii o zemście, ale potem wszystko wymyka mu się

spod kontroli, staje się brutalne i tragiczne, choć momentami zabawne. Dzięki temu udało nam się

wprowadzić nową jakoś do skonwencjonalizowanego gatunku. Pragnienie zemsty jest bardzo

ludzkie, ale inaczej niż w innych filmach tego typu, Dwight nie jest weteranem wojennym, czy

innym twardzielem szkolonym w walce. To nowicjusz, ujmujący raczej, niż budzący grozę.

Czy kręcąc „Blue Ruin” inspirowałeś się innym filmami o zemście?

Na pewno byłem pod dużym wrażeniem precyzji i dramaturgicznych rozwiązań „Złodzieja”

Michaela Manna, ale prawdziwe inspiracje były literackie – powieści George’a Pelecanosa, czy

Cormaca McCarthy’ego. Oni są dowodem na to, że choć Ameryka potrafi być miejscem pełnym

nierówności, konfliktów i przemocy, to jest także ojczyzną świetnych pisarzy.

Macon Blair stworzył niezwykłą, pełną niuansów kreację, na której opiera się film. Ale także

aktorzy drugiego planu – Devin Ratray (który bardzo się zmienił od czasu „Kevina samego w

domu”), czy Amy Hargreaves (ostatnio widziana w „Homeland”) – świetnie się sprawdzili. Jak

udało ci się zebrać na planie taką grupę aktorów i jak z nimi pracowałeś?

Od 15 lat szukałem właściwej roli dla Macona Blaira. To jeden z najbardziej oddanych pracy

aktorów, jakich znam, a także mój najlepszy przyjaciel. Cały film zbudowałem wokół niego

i mocno zaufałem nie tylko jego zrozumieniu każdego aspektu roli, ale także jego niezniszczalnej

naturze. W końcu musiał przebijać się przez szkoło, spadać z okien, pić krew i wytrzymać 30 dni na

planie. Dodatkowo zaczął zapuszczać brodę już osiem miesięcy przez początkiem zdjęć.

Początkujący reżyser zatrudniający swojego kumpla do głównej roli to syrena ostrzegawcza dla

ludzi zajmujących się castingiem. Ale Brandon i Harley z agencji Powers/Kaplan zaufali mi

i potrafili przekonać pozostałą część obsady do udziału w filmie. Naprawdę miałem szczęście.

Mogę powiedzieć, że jako operator jestem weteranem niezależnego kina i wiem, że jeśli podczas tej

wojny, jaką jest robienie filmu, obsada nie jest całkowicie mu oddana, to masz poważne kłopoty.

Amy Hargreaves była na tyle miła, że zgodziła się wziąć udział w przesłuchaniach. Wybraliśmy ją

już pierwszego dnia. Devin Ratray z kolei pierwotnie był przymierzany do innej roli, ale był za

młody. Nie chciałem jednak z niego rezygnować. Jego talent był aż nadto oczywisty, no i znał cały

scenariusz na pamięć.

Czy kwestia kontroli dostępu do broni, która w Stanach jest szeroko dyskutowana przez

wszystkich, była w jakiś sposób istotna podczas powstawania „Blue Ruin”? Chciałeś, żeby

twój film był głosem w tej sprawie?

Nie miałem takiego zamiaru, nie chciałem tym filmem opowiadać się po żadnej ze stron sporu.

Usunąłem wręcz ze scenariusza kilka linijek dialogu, które wydawały mi się zbyt moralizatorskie.

Mam swoje zdanie na temat dostępu do broni, ale nie chciałem żeby miało ono wpływ na historię.

Jestem też wielkim fanem kina gatunkowego i dla mnie ekranowa przemoc jest samoistną formą

sztuki. Na początku mojej filmowej kariery zajmowałem się charakteryzacją i efektami

specjalnymi, więc doceniam techniczne aspekty krwi i wnętrzności na ekranie. Poza ekranem – nie

 

 

 5,565 total views,  3 views today