Wielki Liberace bilety 12zł
Czas trwania | 118 min |
Gatunek | biograficzny, dramat |
Reżyseria | Steven Soderbergh |
Dystrybutor | Gutek Film |
Premiery kinowe | Polska 29 listopad 2013 Świat 21 maj 2013 |
Opis | To prawdziwa historia wielkiej gwiazdy estrady polskiego pochodzenia.Świat znał go jako Władzia Valentino Liberace – bajecznie bogatego,niewiarygodnie utalentowanego i kochanego przez publiczność celebrytę. |

WIELKI LIBERACE / wywiad z Michaelem Douglasem

„Wielki Liberace”- Bogusław Kaczyński o Valentino Liberace

Głównym bohaterem „Wielkiego Libearce” jest pianista wodewilowy polsko-irlandzkiego pochodzenia, Władziu Valentine Liberace. Za swojego życia (1919 – 1987) był on najlepiej opłacanym artystą w Stanach. Z jego pełnego przepychu, barokowego stylu (prezentowanego nie tylko na scenie) obficie czerpał inny artysta z tego okresu, Elvis Presley, a ze współczesnych – np. Lady Gaga.
Błędem byłoby jednak spodziewać typowego obrazu biograficznego, poprowadzonego jak po sznurku z punktu A do B, który koniecznie musiałby rozgrzebywać jakieś mroczne tajemnice z dziecięcych lat artysty (jak choćby zrobione według identycznego schematu fabularnego hollywoodzkie biografie Raya Charlesa i Johnny’ego Casha). Liberace’go poznajemy pod koniec lat siedemdziesiątych, kiedy jest już uznanym artystą, na którego występy walą tłumy.
Jego historię widz ogląda oczami Scotta Thorsona, młodego tresera zwierząt, który wkrótce zostaje wieloletnim partnerem pianisty. I właśnie z perspektywy ich burzliwego związku ukazany jest Liberace.
Pianista okazuje się być człowiekiem bezwzględnie wykorzystującym innych. Ale także, mimo całej swojej sławy i gromady fanów, która go otacza – przeraźliwie samotnym. Cena, jaką zapłacił za swoją sławę okazuje się wysoka, gdyż przez całe życie musiał ukrywać swój homoseksualizm (w tamtych czasach miało to duże znaczenie).
Zaprezentowanie związku Liberace z Thornsonem jest o wiele większym ryzykiem niż mogłoby się z początku wydawać. Charakterystyczny styl bycia pianisty i zamiłowania do kiczowatych kreacji mogły wywołać niezamierzony komizm i utwierdzić stereotypy o gejach. Soderbergh wybrnął z tego po mistrzowsku. Sceny z codziennego życia pary mężczyzn rzeczywiście wzbudzają śmiech wśród widzów, ale jest to komizm rozsądnie dozowany przez reżysera, którego ręka ani przez moment nie traci kontroli nad tym, co się dzieje na ekranie.
A na nim popis dają aktorzy. Blisko siedemdziesięcioletni Michael Douglas w roli tytułowej zdaje się być w życiowej formie. Nieco gorzej radzi sobie Matt Damon jako Thorson. Natomiast wśród aktorów drugoplanowych jest cały wysyp wspaniałych występów, często dawno nie widzianych, artystów. Świetny jest np.Dan Aykroyd jako agent i menedżer Liberace. W pamięć zapada także Rob Lowe jako ekscentryczny chirurg plastyczny, Scott Bakula jako hollywoodzki producent, który swata obydwu bohaterów oraz Debbie Reynolds jako matka Liberace (aktorka znakomicie opanowała polski akcent).
„Wielki Liberace” jest przede wszystkim filmem o miłości. I być może świeżość filmu Soderbergha wynika ze spojrzenia na uczucie między dwoma gejami, czyli temacie, którym Hollywood ciągle zajmuje się po macoszemu. Nie przeszkadza to jednak w najważniejszej dla przeciętnego widza rzeczy – że po prostu świetnie się to ogląda.
1,874 total views, 2 views today