Wolny strzelec
(Nightcrawler)
Czas trwania | 117 min |
Gatunek | kryminał, dramat |
Reżyseria | Dan Gilroy |
Dystrybutor | Monolith |
Premiery kinowe | Polska 21 listopad 2014 Świat 05 wrzesień 2014 |
Opis | Film opowiada o młodym mężczyźnie, który odkrywa nocny świat dziennikarstwa kryminalnego w Los Angeles. |
OPIS
Mroczne oblicze amerykańskiego snu i portret człowieka, który dla sukcesu nie cofnie się nawet przed zbrodnią. Czarny koń wyścigu oscarowego twórców „Dziedzictwa Bourne’a” i „Michaela Claytona” z wirtuozerskimi zdjęciami Roberta Elswita, laureata Oscara za „Aż poleje się krew” oraz budującą mordercze napięcie muzyką Jamesa Newtona Howarda (6 nominacji do Oscara, w tym za „Osadę”, „Ściganego”, nominacja do BAFTy za „Mrocznego Rycerza”).
Przyprawiający o gęsią skórkę Jake Gyllenhaal w życiowej kreacji wolnego strzelca, którego stać na absolutnie wszystko, żeby wspiąć się po szczeblach kariery kronikarza najniebezpieczniejszych dzielnic Los Angeles. Zobacz, jak spełnia się American Dream w czasach, gdy sumienie jest wadą, a droga do zwycięstwa nierzadko wiedzie po trupach.
LOUIS BLOOM – NIEJEDNOZNACZNY ANTYBOHATER
„Wiem, że w dzisiejszej kulturze pracy lojalność wobec wykonywanego zawodu nie ma już takiego znaczenia jak w przypadku poprzednich pokoleń. Wierzę natomiast, proszę pana, w to, że ludziom ciężko pracującym przytrafiają się pozytywne niespodzianki; w to, że tacy ludzie jak pan, ludzie, którzy potrafią osiągnąć sukces, długo na to pracują. Moje motto brzmi: jeśli chcesz wygrać na loterii, musisz najpierw zarobić na zakup losu”.
Louis Bloom, „Wolny strzelec”
Każdej nocy, gdy Miasto Aniołów zasypia, grupy ryzykantów uzbrojonych w szybkie samochody, drogie kamery video i skuteczne policyjne skanery przemierzają Los Angeles wzdłuż i wszerz w poszukiwaniu coraz to nowych okazji do nagrania odpowiednio atrakcyjnych materiałów. Ci wolni strzelcy zajmujący się reporterskim fachem, zwani także nocnymi drapieżcami, polują na wypadki samochodowe, pożary, morderstwa i innego rodzaju ludzkie katastrofy, mając nadzieję sprzedać swe filmy lokalnym stacjom telewizyjnym poszukującym taniej sensacji. Przenosząc się z jednego miejsca tragedii na drugie, żyją na zupełnie innych zasadach niż reszta społeczeństwa. Nie uznają żadnych reguł, poza prostym przelicznikiem, który zamienia kolejne przestępstwa i zbrodnie na odpowiednią ilość dolarów.
Dla scenarzysty-reżysera Dana Gilroya ta nocna subkultura żądnych krwi ryzykanckich reporterów stała się podstawą do stworzenia postaci Louisa Blooma, dzisiejszego „Wolnego strzelca”. Jest on uosobieniem wyalienowanych przedstawicieli współczesnego młodego pokolenia, którzy wykonują szereg absurdalnych prac i staży za minimalną płacę. „Skoro żyjemy w świecie globalizacji, w którym rządzą marne wypłaty, w którym nie ma większych możliwości rozwoju, jakie perspektywy na dobre zatrudnienie i zapewnienie sobie podstaw do solidnego życia mają młodzi ludzie z pokolenia Lou”?, zastanawia się Gilroy. „Właśnie w takim środowisku licznych problemów finansowych oraz kultury stażów, która stała się przykładem współczesnego niewolnictwa, żyje Lou i miliony mu podobnych. Różnica polega na tym, że on chce się z tego świata wyrwać”.
Gilroy nie chciał przegapić nadarzającej się okazji na opowiedzenie fascynującej historii o życiu we współczesnym Los Angeles. Zaczął pracę nad projektem od stworzenia rysu psychologicznego kilku najważniejszych bohaterów. „Lou nie przechodzi żadnej przemiany, lecz nagina do siebie otaczający go świat”, opowiada reżyser. „Chciałem w ten sposób odzwierciedlić panujące społeczne nastroje”. Prawda jest taka, że odnoszone przez Lou sukcesy, które czynią z niego ważną personę w światku wiadomości telewizyjnych, to mroczna i nieco wypaczona wersja klasycznego „amerykańskiego snu”. „Zaczyna od poszukiwania jakiejkolwiek pracy, a kończy jako właściciel prężnie rozwijającego się interesu. Dla naszego bohatera jest to niezwykle szczęśliwy rozwój akcji, inaczej sprawę należy natomiast oceniać w perspektywie społecznej – fakt, że Lou odniósł sukces, to prawdziwy koszmar dla świata, w którym żyjemy”.
Gilroy twierdzi, że chciał „uświadomić publiczności okrutną prawdę, że to nie Lou jest tu głównym buntownikiem, lecz świat, który tworzy jego i jemu podobnych, sowicie ich wynagradzając za wykonaną pracę”. Wedle słów reżysera i scenarzysty kluczowym aspektem kreacji „Wolnego strzelca” było utrzymanie specyficznej więzi między Lou a publicznością, ukazując widzom ludzkie cechy kryjące się pod drapieżnym światopoglądem. „Lou zawsze bardzo uważnie się wszystkiemu przygląda, nieustannie się uczy, staje się niczym gąbka, w którą wsiąkają różne bodźce i informacje”, wyjaśnia Gilroy. „To normalny facet, który chciałby po prostu dobrze zarabiać i mieć jakąś przyszłość. Dzięki temu, że oglądamy jego nieudane poszukiwania pracy oraz satysfakcjonującego związku, potrafimy się z nim w jakiś sposób utożsamić. Te jego cechy, w połączeniu z odczuwaną przez niego wszechogarniającą samotnością, czynią z Lou jednego z nas”.
Jake Gyllenhaal zachwycił się wyrazistością scenariusza Gilroya do tego stopnia, że nie tylko zgodził się wcielić w głównego bohatera, ale także przyjął na siebie rolę producenta „Wolnego strzelca”. Gilroy i Gyllenhaal zaczęli także wspólnie pracować nad dostosowywaniem materiału do warunków filmowej adaptacji. „Od samego początku zamierzałem zapewnić Jake’owi możliwość maksymalnego zagłębienia się w tego bohatera”, mówi Gilroy. „To niezwykle utalentowany aktor i nie chciałem w żaden sposób go ograniczać, tłamsić jego kreatywności”. Gdy Gyllenhaal podpisał kontrakt, Mindy Marin, reżyserka castingu, rozpoczęła poszukiwania pozostałych członków obsady. „Jake bardzo chciał mieć coś do powiedzenia przy castingu”, wyjaśnia reżyser. „Dla mnie był to kolejny dowód na jego zaangażowanie w rolę oraz cały projekt”.
NINA – DRAPIEŻNA PRODUCENTKA
Lou nie miałaby w pojedynkę szans stać się gwiazdą nocnych polowań oraz jednym z głównych dostarczycieli materiałów dla żądnych krwi stacji telewizyjnych. Pomaga mu w tym Nina, w którą wcieliła się Rene Russo. „Nina to telewizyjna weteranka, ma za sobą ponad trzy dekady walki o swoje w jednej z najbardziej krwiożerczych branży świata, którą są wiadomości telewizyjne”, mówi Gilroy. „Jest już grubo po pięćdziesiątce i zbyt mocno stara się ukryć fakt, iż jest upadłą pięknością, która zaczynała karierę przed kamerą, by po jakimś czasie odpaść z wyścigu i ostatecznie osiągnąć status właścicielki tego całego burdelu”. Gilroy podkreśla liczne podobieństwa w charakterach Lou i postaci granej przez Russo. „Gdy ich poznajemy, oboje są w pełni uformowanymi ludźmi”, mówi reżyser. „Nina nie przeszła przez całe życie większej przemiany, różni się od swojej dawnej wersji chyba tylko tym, że ma nieco większe bezpieczeństwo pracy. Oboje coraz odważniej przekraczają kolejne granice etyki reporterskiej, co dla niej nie jest żadną nowością. I podobnie jak Lou, na końcu filmu Nina zostaje za to wynagrodzona”.
Gilroy napisał tę rolę specjalnie dla Russo, która w życiu prywatnym jest jego żoną. „Wiedziałem, że będzie potrafiła uwiarygodnić Ninę i jej charakter”, twierdzi reżyser i scenarzysta „Wolnego strzelca”. „Rene posiada niesamowitą umiejętność ukazywania zarówno twardego pancerza granych przez siebie postaci, jak i ich wewnętrznych demonów”. W świecie newsów, w którym wygląd ma przeważnie większe znaczenie niż jakość czy treść materiałów, Nina musiała wyglądać na kobietę sukcesu, która w rzeczywistości desperacko walczy o utrzymanie kierowniczego stanowiska w stacji. Kostiumografka Amy Westcott zaprojektowała w tym celu garderobę Niny tak, by nawiązywała ona do najlepszych lat kobiety, do okresu sprzed 20 lat, gdy święciła sukcesy jako prezenterka telewizyjna. „Kobiety piastujące takie stanowiska często tworzą dla siebie konkretny wizerunek, którego kurczowo się trzymają”, wyjaśnia Westcott. „Nina wygląda bardzo kobieco, ale w jej strojach jest coś drapieżnego, ponieważ nieustannie próbuje wspinać się wyżej w istniejącej hierarchii. W jej ubiorach zaakcentowaliśmy także elementy seksualności, gdyż właśnie taki styl preferują prezenterki w Los Angeles”.
Jednak pod tą szykowną fasadą skrywa się osoba zagubiona we współczesnym świecie, nie radząca sobie z nowymi technologiami, nie potrafiąca wykorzystywać tego, że same tylko smartfony pozwalają na całodobowy przepływ najświeższych newsów. Nie posiadając nawet iPhone’a, Nina stała się przedstawicielką zagrożonego dziennikarskiego gatunku. Brakuje jej naprawdę niewiele, by zyskać miano medialnego dinozaura, dla którego nie ma miejsca we współczesnym świecie. Nina nie daje jednak za wygraną, a jej sposobem na walkę z nowym, nieznanym i niezrozumiałym staje się przekraczanie wszelkich możliwych granic etycznych. Urabia Lou w taki sposób, by ten dostarczał jej coraz bardziej sensacyjne i ekstremalne materiały video. Desperację Niny da się wyczuć między innymi w sposobie, w jaki opisuje założenia swojej stacji: „Wyobrażaj sobie nasze wiadomości jako obrazy dokumentujące wrzeszczącą kobietę biegnącą po ulicy z poderżniętym gardłem”, mówi w jednej ze scen głównemu bohaterowi.
RICK – POMAGIER NA MEDAL
Gyllenhaal zaangażował się bardzo mocno w poszukiwania odpowiedniego aktora do roli Ricka, inteligentnego i posłusznego pomagiera Louisa. „Przesłuchaliśmy jakieś 60 czy 70 osób do tej roli, w wielu przypadkach to właśnie Jake czytał z aktorami kolejne sceny”, wspomina Gilroy. Wybór okazał się oczywisty, gdy reżyser ujrzał nagranie z przesłuchaniem Riza Ahmeda, uświadamiając sobie, że ten brytyjski aktor pakistańskiego pochodzenia będzie w stanie uwiarygodnić postać bezdomnego mężczyzny, który desperacko szuka jakiegokolwiek rodzaju pracy. „Riz zadziwił nas wszystkich już podczas pierwszego przesłuchania, a gdy pojawił się drugi raz, nikt nie miał wątpliwości, że należy dać mu tę rolę. Jake był na miejscu, czytał z nim wszystkie kwestie. Czuliśmy wywiązującą się między nimi chemię”.
Przygotowując się do roli, Ahmed spędził sporo czasu z bezdomnymi młodymi ludźmi koczującymi na ulicach Los Angeles. „Rick nie miał łatwego życia, musiał radzić sobie z wieloma problemami, również z przytłaczającym poczuciem odrzucenia”, dodaje aktor. „Trzyma się tak kurczowo Lou, widzi w nim swego protektora, a nawet mentora”. A Gilroy kontynuuje: „Rick to w gruncie rzeczy dobry człowiek, ale miał tak ciężkie życie, że gdy nadarza się okazja do wyrwania się z dołka, nie zastanawia się nad zasadnością podejmowanych decyzji. Podobnie jak wielu innych filmowych bohaterów, Rick zaczyna funkcjonować w krwiożerczym świecie tanich medialnych sensacji, w którym ludzkie życie i różne tragedie zostają sprowadzone do miana transakcji. Oznacza to częste przekraczanie granic, nie tylko etycznych i moralnych, a z tym wiąże się pewna cena, którą trzeba będzie w końcu zapłacić”.
ŚWIAT LOKALNYCH WIADOMOŚCI TELEWIZYJNYCH
Lou potrafi z pamięci przywoływać różne fakty o potędze wiadomości telewizyjnych i wpływie mediów na ludzkie umysły. „Mimo że wskaźniki przestępczości stopniowo spadają, lokalne stacje telewizyjne perfidnie tworzą i następnie utrzymują sensacyjne z natury mity o miejskiej przestępczości zarażającej powoli przedmieścia. Wystarczy obejrzeć kilka tego typu newsów – wszystkie są naszpikowanie mniej lub bardziej subtelnymi ostrzeżeniami przed tym, co w rzeczywistości nie ma prawa się wydarzyć. Przestępstwa są sztucznie łączone w szersze zjawiska, sugerując nieustannie rosnące zagrożenie dla ludzkiego życia. Wiadomości telewizyjne stały się starannie opakowanym produktem, który ma przy okazji zachęcać nowych reklamodawców do przeprowadzenia kampanii promującej swoje własne produkty”.
Rozpoczynając karierę, Lou bierze to specyficzne credo wyznawane przez producentów lokalnych wiadomości telewizyjnych całkowicie na poważnie. Podobnie jak w innych aspektach swego życia, Lou bardzo sobie ceni wcześniejsze przygotowanie. Jego wypowiedzi są naszpikowane faktami, sugestiami rodem z poradnika samopomocy oraz znalezionymi w sieci poradami biznesowymi. „To przedziwny facet, ma w sobie coś pierwotnego, ale jednocześnie jest całkowicie współczesną postacią”, opowiada Gyllenhaal. „Spędza długie godziny na przeglądaniu internetu, aby dowiadywać się nowych rzeczy o świecie, wliczając w to staranne dobieranie słów, z których będzie korzystał na co dzień. Zawsze udaje mu się przekazać to, co pragnie powiedzieć, a wszystkie jego wypowiedzi zawierają w sobie choć odrobinę prawdy”. Lub słowami Gilroya: „Wszystko, co wychodzi z ust Lou, jest pochodną wkuwania wszystkiego na pamięć lub inspirowania się różnego rodzaju zachowaniami podpatrzonymi w sieci”.
Kostiumografka Amy Westcott podkreśliła drapieżność Lou oraz jego nietypową osobowość za pomocą odpowiednio dobranych ubrań. „Najważniejsze w przypadku Lou jest to, że przyswaja dziesiątki informacji i inspiruje się przeróżnymi ludźmi. Jest w nim także coś zwierzęcego, więc praca nad wyglądem zewnętrznym Lou polegała raczej na wynajdywaniu ciekawych rekwizytów, nietypowych kolorów i wszelkich rzeczy, które mogłyby mu się spodobać”. Gyllenhaal definiuje natomiast Lou Blooma jako kojota. „Poszukuje wszystkiego, co tylko może mu być przydatne i żeruje na wszystkim, co znajdzie”, mówi aktor. „Jest nieustannie głodny sukcesu i zniszczy każdą przeszkodę, która stanie mu na drodze. Nie cofnie się przed niczym, by osiągnąć założony cel”.
EKSCYTUJĄCY POŚCIG ZA SENSACJĄ
Szaleńcze tempo życia Lou, który nie ustaje w poszukiwaniach kolejnych materiałów, napędzają także imponujące sekwencje akcji „Wolnego strzelca”. Gilroy wyjaśnia że za powołanie tych scen do życia oraz współpracę z ekipą światowej sławy kaskaderów odpowiada reżyser drugiej ekipy, Mike Smith. „Można coś planować w nieskończoność”, wspomina Gilroy, „ale w momencie, gdy chcesz rozbić trzy samochody, pędzące prawie 150km/h po Ventura Boulevard w Los Angeles, nie masz szans zrobić tego samemu, bo nie masz pojęcia, w jaki sposób wozy zareagują, gdzie wylądują itd. Obserwowanie Mike’a przy pracy, gdy planował co do centymetra ruch samochodów, było doprawdy niezwykłym doświadczeniem. Niektóre z tych scen bardzo mnie zaskoczyły, ale w jak najbardziej pozytywnym sensie”.
Zadanie znalezienia odpowiednich lokacji dla tych pościgów, które musiały wyglądać atrakcyjnie o 3 nad ranem, spoczęło na scenografie Kevinie Kavanaugh. „Przeprowadziliśmy wiele zakrojonych na szeroką skalę nocnych analiz, aby wybadać jakość światła padającego z latarni ulicznych czy zrozumieć przestrzenne oświetlenie pochodzące z domów stojących przy drodze”, wyjaśnia Kavanaugh. „Następnie zamknęliśmy kilka ulic, ażeby nakręcić naszą scenę wielkiego pościgu. Na takie właśnie momenty czeka się w tym zawodzie”. Gilroy i jego ekipa nakręcili większość scen do „Wolnego strzelca” na ulicach Los Angeles, pracując przeważnie między północą a 6 rano. Taki styl mocno dał się wszystkim we znaki, ale Gyllenhaalowi nocny plan zdjęciowy pomógł w kreacji jego postaci. „Kręcenie w nocy pomogło mi działać bardziej podświadomie”, wyznaje aktor. „Zacząłem mniej myśleć i dawać większy upust emocjom. Głęboko wierzę w to, że wszystko, co dzieje się w trakcie okresu zdjęciowego, przekłada się na każdą klatkę filmu”.
BEZ RYZYKA NIE MA NAGRODY
Według słów Austina i Howarda Raishbrook, którzy zajmują się na co dzień tym, co robi w filmie Lou Bloom, bohater „Wolnego strzelca” jest ewidentnym socjopatą, który prezentuje ekstremalną wersję ich podejścia. W przeciwieństwie do agresywnych działań Lou, im rzadko zdarza się przekraczać granice prawa. „Rzeczywiście, pędzimy na złamanie karku na miejsca przestępstw czy wypadków, ale nie zrobilibyśmy większości rzeczy, które robi Lou”, mówi Austin, po czym dodaje, że „Wolny strzelec” bardzo prawdziwie pokazuje podział zadań między Lou i Rickiem. „Działamy podobnie jak oni, jeden z nas jest nawigatorem, który nasłuchuje na częstotliwości policyjnego radia, podczas gdy drugi skupia się wyłącznie na jeździe. I też nieustannie się kłócimy”. W przeciwieństwie do zdystansowanego emocjonalnie Lou, Raishbrookowie często nie potrafią sobie poradzić z silnymi emocjami – przykładowo, pewnego razu patrzyli bezsilnie na kobietę płonącą we wraku samochodu. „Zawsze wozimy ze sobą gaśnice i apteczki, tak na wszelki wypadek, gdybyśmy mogli komuś przypadkiem pomóc”, mówi Austin. „Nakręcenie idealnego ujęcia nie jest priorytetem, bo jeśli możemy w jakiś sposób pomóc się na miejscu wypadku, zawsze to robimy”.
KOMPANIA BRACI GILROYA
Po kilku latach bacznego przyglądania się pracy innych twórców, którzy przenosili jego scenariusze na srebrny ekran, Gilroy debiutuje jako reżyser „Wolnym strzelcem”. „Przebywając jako scenarzysta na wielu planach filmowych, starałem się uczyć jak najwięcej od każdego z rządzących na nich filmowców”, wspomina Gilroy. „W pewnym momencie człowiek osiąga stan, w którym czuje, że nadszedł już jego czas. To mnie właśnie skłoniło do podjęcia tej próby”. Aby zrealizować „Wolnego strzelca” Gilroy zaangażował do projektu swego brata, Tony’ego Gilroya, który ma na swoim koncie między innymi reżyserię nominowanego do Oscara „Michaela Claytona”. „Dzięki temu, że miałem Tony’ego u swego boku, (jako producenta) nie musiałem się martwić o wiele rzeczy”, opowiada Gilroy. „Jego doświadczenie oraz pozycja w branży pozwalały mu podejmować wiążące decyzje w związku z kluczowymi elementami filmu, które chcieliśmy pokazać na ekranie”.
Tony Gilroy wyprodukował „Wolnego strzelca” we współpracy ze swoją wieloletnią przyjaciółką, producentką Jennifer Fox („Michael Clayton”, „Dziedzictwo Bourne’a). „Jen była nieoceniona w procesie przenoszenia napisanego przeze mnie scenariusza na warunki filmowe”, opowiada Dan Gilroy. „Szczerze mówiąc, była jedną z pierwszych osób, które zachęcały mnie do spróbowania sił jako reżyser. Przeprowadziła mnie przez proces castingu i całą pre-produkcję, była także na planie każdej ciężkiej nocy, wnosząc do projektu swoją kreatywność oraz upewniając się, że mamy wszystko, czego potrzebujemy do zrealizowania jak najlepszego filmu. Jej praca nie była łatwa, ponieważ musieliśmy radzić sobie z niewielkim budżetem oraz krótkim okresem zdjęciowym, ale udowodniła, że jest rasową producentką. To dzięki niej ten film powstał w takiej formie, w jakiej zobaczą go widzowie. Będę jej za to dozgonnie wdzięczny”.
Reżyser „Wolnego strzelca” dodaje także, że wielkim wsparciem byli dla niego jego drugi brat, John Gilroy, który film zmontował, a także autor zdjęć Robert Elswit. „Miałem ogromne szczęście, że mogłem z nimi współpracować – z Robertem na planie, a z Johnem w okresie post-produkcji”, wyznaje Gilroy. „W montażowni siedzieliśmy tylko we dwóch. John ma świetne oko do detali oraz znakomicie kontroluje wszystkie etapy procesu montażowego. Każdego dnia pokazywał mi pełne nowe sekwencje, które stawały się podstawą dla ostatecznego kształtu filmu”, kontynuuje Gilroy. Projektowi pomógł także producent David Lancaster z Bold Films, który zakochał się w scenariuszu. „Dan miał kompletną wizję tego filmu, wiedział, co i w jaki sposób chce w nim osiągnąć, dzięki temu sprawdził się znakomicie na stanowisku reżysera”, opowiada Lancaster
MIASTO ANIOŁÓW Z INNEJ PERSPEKTYWY
Los Angeles odgrywa w „Wolnym strzelcu” kluczową rolę. Gilroy, który mieszkał tam przez ponad 20 lat, chciał uniknąć powtarzania utartych schematów. „Los Angeles ma w sobie pewnego rodzaju pierwotną energię i moc”, opowiada Gilroy. „Leży między oceanem i górami, nawiedzają je wiatry Santa Ana, trzęsienia ziemi oraz pożary – dzięki temu czuć w nim żywiołowość, dzikiego, nieposkromionego ducha, który daje o sobie znać szczególnie nocami. To miasto ma w sobie pewne intensywne piękno, widoczne gdy wyjeżdża się na jedno z licznych wzgórz i patrzy na rozciągające się przed tobą na kilkadziesiąt kilometrów tereny oświetlone barwami nocy”. Niewiele projektów filmowych wykorzystało wygląd Los Angeles tak mocno jak „Wolny strzelec” – ekipa kręciła w ponad 75 lokacjach w samym mieście oraz wokół niego.
Autor zdjęć Robert Elswit podjął decyzję o kręceniu wielu panoramicznych ujęć z użyciem szerokokątnych obiektywów, ażeby oddać wyrazistość miasta, które w wizji Gilroya miało wyglądać jak atrakcyjna wyspa zanurzona w niebezpiecznej dziczy, gdzie człowiek zawsze wydaje się być nieproszonym gościem. „Bez Roberta nie udałoby nam się tego osiągnąć”, mówi Gilroy. „Wniósł do projektu ogromną kreatywność, a także wrażliwość wizualn\ą, ogromne doświadczenie i nieskończoną energię, która dodawała nam codziennie skrzydeł”. Scenograf Kevin Kavanaugh zaproponował między innymi lokacje w Echo Park, Angelino Heights oraz na przedmieściach Los Angeles. „Chciałem ukazać Los Angeles jako miasto wystawne, pełne niezapomnianych miejsc i pejzaży”, mówi Kavanaugh. „Pokazujemy zielone obszary, stare domy i czarujące wzgórza, ale także fragmenty miasta, które przeważnie nie pojawiają się w kinie”.
„Kevin wyszukał tak wiele niesamowitych lokacji, których nigdy wcześniej nie widziałem na oczy, że byłem w kompletnym szoku. Wszystkie dodatkowo idealnie wpisywały się w moje wyobrażenia o filmowej akcji”, mówi Gilroy. „Znakomicie zrozumiał ten materiał i wzbogacił cały projekt swoją wiedzą i doświadczeniem”. Kavanaugh postanowił, że kolorystyka filmu będzie zmieniała się wraz z rozwojem fabularnym, kolejnymi etapami kariery Lou. „Kiedy go poznajemy, jeździ niebieską Toyotą Tercel, a jego mieszkanie pomalowaliśmy odcieniami niebieskiego”, opowiada scenograf. „Wszystko wygląda na nieco archaiczne, jak gdyby Lou żył w świecie sprzed 10 lat. Ale później załatwia sobie czerwonego Challengera, wtedy film wchodzi na zupełnie inny poziom. Gdy Lou zarabia swoje pierwsze większe pieniądze i zyskuje pewność siebie, wszystko staje się wyraźniejsze, ostrzejsze, a widzowie zostają zaproszeni do wyruszenia w niebezpieczną, ale ekscytującą podróż u boku tego nietypowego faceta”.
DYLEMATY MORALNE
Lou Bloom jest trybikiem wielkiej machiny, w ramach której lokalne stacje telewizyjne tworzą popyt na sensacyjne materiały reporterskie, ażeby podnieść sobie wskaźniki oglądalności. „Chodzi o to, że sprzedają widzom strach, żeby napędzać reklamową koniunkturę”, wyjaśnia Gilroy. „Lokalne stacje telewizyjne żerują na najprostszych ludzkich emocjach, wmawiając publiczności, że wszyscy znajdują się w nieustannym zagrożeni”. „„Wolny strzelec” nie bawi się jednak w tanią publicystykę. „Cały czas staramy się zachować typowo filmową bezstronność”, dodaje Gilroy. „Nie prowokujemy moralnych osądów. Mam nadzieję, że film zostanie odebrany inaczej przez przedstawicieli różnych grup społecznych. Naszym celem było sprawienie, by widzowie ujrzeli w Lou i jego rzeczywistości cząstkę samych siebie”.
OBSADA
JAKE GYLLENHAAL (Louis Bloom/Produkcja)
Jeden z najbardziej popularnych aktorów swego pokolenia, nominowany zarówno do Złotego Globu, jak i Oscara. Przełomową dla Gyllenhaala rolą był występ w „Donnie Darko” Richarda Kelly, później zagrał chociażby w „Tajemnicy Brokeback Mountain” Anga Lee, „Jarhead: Żołnierzu piechoty morskiej” Sama Mendesa, „Zodiaku” Davida Finchera, „Bogach ulicy” Davida Ayera i „Labiryncie” Denisa Villeneuve’a. W przyszłym roku zobaczymy go w „Everest” Baltasara Kormakura oraz „Southpaw” Antoine’a Fuquy.
RENE RUSSO (Nina Romina)
Prawdziwa weteranka aktorskiego fachu, Rene Russo czaruje międzynarodową publiczność swą urodą oraz pamiętnymi rolami już od lat 80. XX wieku. Zagrała między innymi u boku Mela Gibsona w trzeciej i czwartej części „Zabójczej broni” Richarda Donnera, „Aferze Thomasa Crowna” Johna McTiernana, „Tin Cup” Rona Sheltona czy „Okupie” Rona Howarda. Niedawno mieliśmy oglądać ją w obu częściach „Thora”, a już niedługo na ekrany kin wejdzie komedia „Frank and Cindy” G.J. Echternkampa z jej udziałem.
RIZ AHMED (Rick)
Brytyjski aktor, który od kilku lat zdobywa coraz większą renomę w branży filmowej. Był trzykrotnie nominowany do British Independent Film Award (za role w „Shifty” Erana Creevy’ego, „Cztery lwy” Chrisa Morrisa oraz „Ill Manors” Bena Drew), a największą jak dotąd sławę zyskał występami w „Uznanym za fundamentalistę” Miry Nair, „Układzie” Johna Crowleya oraz „Trisznie. Pragnieniu miłości” Michaela Winterbottoma. Jest również uznanym muzykiem, występował między innymi (jako Riz MC) na Glastonbury Festival.
BILL PAXTON (Joe Loder)
Jeden z najbardziej znanych amerykańskich aktorów, który ma na swoim koncie tak wielkie hity jak „Titanic” i „Obcy – decydujące starcie” Jamesa Camerona, „Apollo 13” Rona Howarda, „Twister” Jana De Bonta, „Tombstone” George’a P. Cosmatosa i „Granice wytrzymałości” Martina Campbella. W zeszłym roku można go było oglądać w „Na skraju jutra” Douga Limana oraz mini-serialu „Hatfields & McCoys”. Telewizyjną sławę zyskał główną rolą w serialu HBO „Trzy na jednego”.
EKIPA
DAN GILROY (Scenariusz/Reżyseria)
Absolwent Dartmouth College, który od wielu lat zyskuje coraz większą renomę w amerykańskiej branży filmowej. Zaczynał jako scenarzysta (napisał między innymi „Magię uczuć” Tarsema Singha, „Podwójną grę” D.J. Caruso oraz „Gigantów ze stali” Shawna Levy’ego, pomagał także bratu, Tony’emu Gilroyowi przy scenariuszu do „Dziedzictwa Bourne’a w jego reżyserii), „Wolny strzelec” to jego debiut w kinie pełnometrażowym.
MICHEL LITVAK (Produkcja)
Belgijski przemysłowiec, który w 2004 założył firmę produkcyjną Bold Films, która pomogła powstać takim projektom jak „Drive” Nicolasa Windinga Refna, „Bobby” Emilio Esteveza oraz „Legion” Scotta Stewarta. W tym roku oprócz „Wolnego strzelca” wyprodukował także „Whiplash” Damiena Chazelle, debiut reżyserski Ryana Goslinga „Lost River”, a także „The Coup” Johna Ericka Dowdle’a z Pierce’em Brosnanem i Owenem Wilsonem w rolach głównych.
DAVID LANCASTER (Produkcja)
Uznany w branży producent filmowy i telewizyjny, który ma na koncie takie filmy jak „Whiplash” Damiena Chazelle, „Lokatorkę” Shainee Gabel, „Strach 3D” Joe Dantego, „Legion” Scotta Stewarta oraz „Lost River” Ryana Goslinga. W 2014 roku założył Rumble Films, zostając między innymi producentem „Eye in the Sky” Gavina Hooda. W tym roku wrócił także na sceny Broadwayu z musicalową wersją „Co się wydarzyło w Madison County”.
JENNIFER FOX (Produkcja)
Wielokrotnie nagradzana producentka filmowa i telewizyjna, która ma na swoim koncie między innymi „Dziedzictwo Bourne’a” Tony’ego Gilroya, „Musimy porozmawiać o Kevinie” Lynne Ramsay, „Intryganta” Stevena Soderbergha, „Syrianę” Stephena Gaghana, „Good Night, and Good Luck” George’a Clooneya czy „Przez ciemne zwierciadło” Richarda Linklatera. Pracowała wcześniej w Section Eight oraz Universal Pictures.
TONY GILROY (Produkcja)
Uznany scenarzysta filmowy („Trylogia Bourne’a”, „Adwokat diabła” Taylora Hackforda, „Stan gry” Kevina Macdonalda, pomagał także przy „Armageddonie” Michaela Baya), który odnosi także sukcesy jako reżyser oraz producent. Zadebiutował jako reżyser „Michaelem Claytonem”, który z miejsca zapewnił mu uznanie oraz dwie nominacje do Oscara. Później przyszły „Gra dla dwojga” oraz „Dziedzictwo Bourne’a”.
ROBERT ELSWITT, A.S.C. (Zdjęcia)
Jeden z najbardziej uznanych obecnie autorów zdjęć filmowych, laureat Oscara za „Aż poleje się krew” Paula Thomasa Andersona, z którym pracował już przy sześciu produkcjach (wliczając w to jego najnowszy projekt, „Inherent Vice”). Pracował między innymi przy „Good Night, and Good Luck” George’a Clooneya, „Mission: Impossible – Ghost Protocol” Brada Birda, „Mieście złodziei” Bena Afflecka oraz „Michaelu Claytonie” Tony’ego Gilroya.
KEVIN KAVANAUGH (Scenografia)
Renomowany scenograf filmowy, który pracował – często w kooperacji z innymi kolegami po fachu – przy wielu hollywoodzkich hitach: „Mroczny Rycerz powstaje” Christophera Nolana, „Transformers” Michaela Baya, „John Carter” Andrew Stantona czy „8 Mila” Curtisa Hansona. Zaczynał karierę na początku lat 90. w American Zoetrope, firmie Francisa Forda Coppoli, zdobywając doświadczenie na planach „Drakuli” oraz „Ojca chrzestnego III”.
JOHN GILROY (Montaż)
„Wolny strzelec” to pierwszy wspólny projekt Johna, renomowanego montażysty filmowego i jego brata Dana. John pracował natomiast już ze swoim drugim bratem, Tonym Gilroyem, przy „Michaelu Claytonie”, „Grze dla dwojga” oraz „Dziedzictwie Bourne’a”. Na swoim koncie ma także „Pacific Rim” Guillermo del Toro, „Salt” Phillipa Noyce’a oraz „Wojownika” Gavina O’Connora. Jego pierwszym filmem jako montażysty był wyreżyserowany przez jego ojca, Franka D. Gilroya, „The Luckiest Man in the World”.
AMY WESTCOTT (Kostiumy)
Odnosząca wielkie sukcesy kostiumografka, której pracę widzowie mogli podziwiać w takich filmach jak „Czarny łabędź” Darrena Aronofsky’ego, „1000 lat po Ziemi” M. Night Shyamalana, „13” Geli Babluaniego, „Recepta na szczęście” Noama Murro czy „Walka żywiołów” Noah Baumbacha. Obecnie pracuje nad „The Family Fang” Jasona Batemana oraz „Sundowning” M. Night Shyamalana.
JAMES NEWTON HOWARD (Muzyka)
Jeden z najbardziej uznanych i wszechstronnych kompozytorów muzyki filmowej, który ma na koncie aż osiem nominacji do Oscara (między innymi za „Opór” Edwarda Zwicka, „Osadę” M. Night Shyamalana, „Ściganego” Andrew Davisa oraz „Mój chłopak się żeni” P.J. Hogan). W 2009 roku zdobył wraz z Hansem Zimmerem nagrodę Grammy za partyturę napisaną do „Mrocznego Rycerza” Christophera Nolana. Pracował również przy serialu „Ostry dyżu
1,882 total views, 1 views today